Konstrukcją nawiązuje do tradycyjnego polskiego budownictwa zagrodowego o kamiennej podstawie. Zamierzona oszczędność formy to ukłon w kierunku otaczającej go natury. Historia tego budynku pokazuje, że warto snuć odważne wizje, a intuicja i wytrwałość – zarówno po stronie inwestora, jak i projektanta – potrafią zostać wynagrodzone. Dom na bazie projektu Studia Architektonicznego INSTINCT jest współczesną interpretacją tradycyjnej chaty, typowej dla naszej szerokości geograficznej.
Base house/ Dom na bazie
Lokalizacja: Sulmin
Projekt: Studio Architektoniczne INSTINCT
Projekt wnętrz: LOQM Zuzanna Motus
Powierzchnia działki: 4320m2
Powierzchnia zabudowy: 158m2 + 67m2
Powierzchnia użytkowa domu: 134m2
Powierzchnia użytkowa pomocnicza (budynek garażu): 57m2
Wizualizacje: Michał Jagła
Ewolucja polskiej chaty w projekcie Domu na bazie
Siła przyciągania leśnej polany
Realizacja projektu Domu na bazie sięga 2016 roku. Na oświetlonej polanie na skraju lasu doszło wtedy do pierwszego spotkania inwestorów z architektem. Miejsce wydawało się idealną lokalizacją na spełnienie marzenia o domu otoczonym zielenią, z którym zwrócili się do projektanta inwestorzy.
Kształt, klimat i energia działki od początku rozpalały wyobraźnię po obydwu stronach projektu. Był jednak pewien szkopuł – teren nie należał do inwestorów. I, jak się później okazało, jeszcze przez długi czas miało tak pozostać. Rozmowy o realizacji domu były więc początkowo czysto teoretyczne. Skupiały się na wstępnym określeniu potencjalnych możliwości, rozpoznaniu potrzeb i przyszłych funkcji.
Niestety, proces zakupu działki okazał się na tyle skomplikowany, że – mimo kilkuletnich starań – nie udało się go sfinalizować. A żadna konkurencyjna lokalizacja nie była w stanie równać się z siłą przyciągania leśnej polany. Zrezygnowani i zmęczeni poszukiwaniami inwestorzy zmuszeni byli przełknąć gorzką pigułkę i odłożyć swoje plany na bok.
Wirtualny ideał
Jak mówi architekt Marek Frania ze studia architektonicznego INSTINCT: – Lata płynęły, a temat projektu domu na skraju lasu ciągle do mnie wracał. Kiedy pracowałem nad tekstem o historii polskiego budownictwa wernakularnego, naszkicowałem własną interpretację współczesnego domu, czerpiącego z archetypu polskiej, wiejskiej chaty. Jego bazą była – często stosowana w naszej szerokości geograficznej – kamienna podstawa. Kolejne kluczowe składniki projektu to drewniana konstrukcja i dach pokryty strzechą. Wiedziałem, że ten kierunek wpisywałby się idealnie w wizję domu na polanie. Rysunki trafiły jednak na dno szuflady.
I kontynuuje: – Jakiś czas temu zaprzyjaźniony grafik, zajmujący się tworzeniem wizualizacji architektonicznych, poprosił mnie o przygotowanie projektu, który mógłby zrealizować do swojego portfolio. Od razu pomyślałem o polanie i wykonałem kilka prostych szkiców. Czułem, jakbym w końcu mógł wyrzucić z siebie pomysł, który tkwił w moim umyśle od dawna.
Oprócz bryły, w najdrobniejszym szczególe przemyślano też kwestie techniczne struktury domu i technologię wykonania. Z kolei do jego wnętrz życie wtłoczyła architektka Zuzanna Motus i jej studio LOQM, projektując minimalistyczną, nieco surową aranżację przestrzeni, zainspirowaną naturalnym otoczeniem. W efekcie tej współpracy powstał bezkompromisowy wirtualny świat, bazujący na nieograniczonej niczym artystycznej intuicji i kreatywności.
Wizualizacje, wykonane przez Michała Jagłę, okazały się świetne. Tym bardziej smucił fakt, że projekt mógł nigdy się nie zmaterializować.
Nieoczekiwany zwrot akcji
Gdyby ta historia miała zakończyć się tutaj, nie byłoby w niej nic nadzwyczajnego. Po prostu kolejny, niezrealizowany projekt. Nieoczekiwanie jednak, pół roku temu ze studiem INSTINCT skontaktowali się znani z początku opowieści inwestorzy z informacją, że zrządzeniem losu udało im się kupić działkę na polanie.
– Serce zabiło mi szybciej – mówi Marek Frania. – Jeszcze tego samego dnia zaproponowałem klientom dwa wyjścia. W pierwszym z nich chciałem jak najszybciej pokazać im gotowy i dopracowany w każdym szczególe projekt, który powstał z myślą o ich działce. Postawiłem tylko jeden warunek – ma on zostać zrealizowany zgodnie z każdym zaprojektowanym przeze mnie detalem. Drugim wyjściem było opracowanie zupełnie nowej koncepcji. Nie trzeba chyba dodawać, jak bardzo zależało mi na tym, aby to właśnie realizacja projektu „Base house” doszła do skutku.
Inwestorzy nie od razu dali się przekonać. Natomiast po dokładnym wyjaśnieniu idei, która stała za projektem, jego genezy i użytych w nim technologii, zdecydowali się ostatecznie na pierwszy wariant. I właśnie zaczynają planować proces budowy ich wymarzonego domu.
Lekcja historii
Zależnie od regionu, budynki w osadach wiejskich ewoluowały w różnych kierunkach pod względem architektonicznym. Jeden element pozostawał jednak niezmienny – technologia ich posadowienia.
Już średniowieczni budowniczowie zorientowali się, że aby budynek zyskał na solidności, a jego żywot został przedłużony, bardzo ważnym jest, aby odseparować drewnianą strukturę budowli od podłoża. Chodziło o uchronienie drewnianej podwaliny przed niszczącym wpływem wody. Stąd też budynki z drewna zaczęto wyposażać w kamienne, ceglane, a później betonowe fundamenty.
Funkcja i forma
Dom na bazie to synonim wytchnienia i spokoju. Daje całoroczną możliwość ucieczki od wielkomiejskiego gwaru jego, mieszkającym na co dzień w ścisłym centrum miasta, właścicielom. Gwarantuje oddech również środowisku naturalnemu – budynek jest wysoce energooszczędny i wykorzystuje odnawialne źródła energii.
Prosty układ funkcjonalny domu podzielony został na strefę dzienną i sypialnianą. Przestronna i otwarta część dzienna wylewa się razem z tytułową bazą na zewnątrz. Wraz z podniesionym cokołem przypomina ona wizualnie zapomniane, znane dziś głównie ze skansenów, wyeksponowane fundamenty budynków. Wychodząca do ogrodu baza przechodzi płynnie w taras z zejściem na polanę. Jego spora część umiejscowiona została w podcieniu.
Przestrzeń sypialniana z kolei tworzy otwarty układ z łazienką, garderobą oraz niewielkim miejscem do pracy. Zamiast oddzielnych pomieszczeń, zaprojektowano je w formie połączonych ze sobą przechodzących stref.
Na działce mieści się również budynek gospodarczy z garażem, niewielkim warsztatem oraz miejscem na rowery i inny sprzęt sportowy i ogrodowy. Wspólnie z domem stanowi on rodzaj zagrody.
Drewno użyte jest tu zarówno jako materiał konstrukcyjny, jak i wykończeniowy. Elewację budynku tworzy tytułowa żelbetowa baza oraz skorupa domu pokryta drewnianymi listewkami. Aby zachować trwałość, a jednocześnie w naturalny sposób zmieniać swój wygląd wraz z upływającym czasem, listwy oraz inne elementy wykończeniowe z drewna zostały poddane obróbce termicznej.
Przydomowy ogród składa się głównie z naturalnej zieleni, wdzierającej się do niego prosto z lasu. Zamiarem architektów było jak najwierniejsze utrzymanie i odtworzenie istniejącej roślinności polany. Wydzielono jedynie niewielki trawnik utrzymywany w taki sposób, aby jego granica z zielenią zastaną została z biegiem lat rozmyta, a łąka z wysokimi trawami na skraju lasu corocznie go redukowała.
– Projekt Domu na bazie wydaje nam się tak prosty i logiczny, że implementujemy ten tok myślenia w kolejnych realizacjach – mówi Marek Frania. – Układ funkcjonalny może być w nich zupełnie inny, a wyraz architektoniczny dopasowany do lokalnych czy indywidualnych wymagań. Wyeksponowanie bazy fundamentowej i zabawa jej elementami pozostają jednak uniwersalnym zabiegiem. Ten prosty pomysł daje szeroki wachlarz możliwości.