Kiedy do jego pracowni zgłosiła się para seniorów, Mateusz Czeczko nie spodziewał się, że ma przed sobą prawdziwe wyzwanie. Miał zaprojektować wnętrze pełne koloru, przestrzeni i architektonicznych sztuczek. A to wszystko na… 32 metrach kwadratowych!
Mieszkanie w Białymstoku
Projekt: Czeczko Design Studio
Zdjęcia i stylizacja: Diana Bagińska, Agata Glińska
Nowy początek pod rudym niebem – małe mieszkanie pełne niecodziennych rozwiązań
Inwestorzy, para 70-latków, postanowili zamienić swoje dotychczasowe, 3-pokojowe lokum na znacznie mniejsze, ale położone w dogodnej lokalizacji. Kupili więc mieszkanie w nowym apartamentowcu w centrum Białegostoku, skąd wszędzie można się dostać na piechotę. Rozpoczynając nowy etap w życiu, potrzebowali pomocy architektów w przeobrażeniu niewielkiego mieszkania w stanie deweloperskim w komfortowe gniazdko.
Jak jednak zmieścić wszystko, do posiadania czego para była przyzwyczajona, na zaledwie 32 metrach? To było nie lada wyzwanie – mówi Mateusz Czeczko – inwestorzy byli jednak bardzo otwarci na nasze pomysły. A nam udało się bardzo racjonalnie rozplanować tę przestrzeń – tak, aby bez problemu zmieściło się wszystko, co najważniejsze.
Pierwotnie układ mieszkania zakładał otwartą przestrzeń z aneksem sypialnym, jednak inwestorom zależało na kilku niewielkich zmianach. Najważniejszą było wydzielenie i zamknięcie sypialni. Zaprojektowanie wygodnej kuchni i wygospodarowanie możliwie wielu miejsc do przechowywania dorobku życia – to były kolejne założenia ich planu.
Sypialnia, czyli odrobina prywatności na małej przestrzeni
Wydzielenie i zamkniecie niewielkiej sypialni udało się dzięki przedłużeniu jednej ze ścian i zamontowaniu loftowych drzwi ze szła żeberkowego, sięgających od podłogi do sufitu. Kiedy są zamknięte, pozwalają na swobodny przepływ światła między sypialnią a resztą mieszkania. Otwarte – stają się niewidoczne. Zamontowanie wysokich, przeszklonych drzwi, to jeden z zabiegów pozwalających optycznie powiększyć wnętrze. Innym było zamontowanie na ścianie przy aneksie kuchennym wielkiej (2,8 x 1,8 m) tafli lustra, która tworzy iluzję dodatkowych pokoi. Małe sztuczki – mówi Mateusz Czeczko – a pomagają odczytać wnętrze jako większe. W małej sypialni znalazło się dodatkowo miejsce na toaletkę, służącą też jako miejsce do pracy, a łóżko wyposażono w pojemne szuflady, stanowiące dodatkowe miejsce do przechowywania.
Łazienka z widokiem na akwarium
Wygodnie i praktycznie urządzona jest też łazienka. Mimo małych rozmiarów, zmieściła się w niej spora szafka z miejscem do przechowywania, w której ulokowano też pralko-suszarkę. Komfortowym i oszczędzającym miejsce rozwiązaniem jest prysznic typu walk-in. Białe i szare płytki odbijają światło i optycznie powiększają wnętrze. Stanowią też uniwersalną bazę dla mocnego akcentu – kolorowej tapety. Od początku planowaliśmy tu element ożywiający stonowaną stylistykę, mówi architekt. Próbowaliśmy różnych wzorów i wersji kolorystycznych, ale to ryby od razu zdobyły serca inwestorów. Ta zabawa dodatkami i łamanie stereotypu, że ciemna ściana nie nadaje się do małego pomieszczenia, wcale ich nie wystraszyła, wręcz przeciwnie!
Sprytny aneks kuchenny
Aneks kuchenny został urządzony w miejscu oryginalnie przewidzianym przez dewelopera na kuchnię, ale nie wszystkie sprzęty AGD udało się w nim zmieścić. Aby maksymalnie zwiększyć ergonomię tego miejsca i jednocześnie nie przytłoczyć go nadmiarem zabudowy, lodówkę i piekarnik przeniesiono do korytarza i umieszczono w wysokiej zabudowie. Oprócz sprzętów kuchennych i mini spiżarki, znalazło się tam miejsce na pojemną szafę na ubrania i buty. Zabudowę w korytarzu wieńczy podświetlana witryna, w której właściciele przechowują zastawę stołową i pamiątki.
W kuchni udało się zamontować dość duże blaty robocze. Zabudowana jest tylko dolna część aneksu, wyposażona w wygodne i pojemne półki cargo, a nawet zmywarkę. Oprócz ukrytej za wąską ścianką pojedynczej szafki z czarnym matowym frontem i okapem, zrezygnowano z górnej zabudowy. Dłuższa ściana nad blatem jest wolna. Górą poprowadzona jest rura gastronomiczna, która nie tylko nie została w żaden sposób zamaskowana, ale pomalowano ją za złoto, nadając jej charakter dekoracyjny i nawiązując do dodatków tym samym kolorze.
Starałem się tak zaprojektować przestrzeń, aby maksymalnie odciążyć część salonową. Dlatego też zrezygnowaliśmy z wiszącej zabudowy kuchennej. Ścianę nad blatem widać z salonu. Dzięki temu, że jest pusta, daje poczucie większej przestrzeni. W salonie nie ma też wysokich regałów, ani jednolitej zabudowy wokół telewizora – to wszystko by tę przestrzeń zagracało.
Salonowy splot nowego ze starym
Większość mebli w mieszkaniu jest nowa – kupiona, bądź wykonana na zamówienie według projektu architekta. Są jednak wśród nich pamiątki i dekoracje, które właściciele przenieśli z poprzedniego mieszkania. Stolik kawowy gospodarz przywiózł 20 lat temu z USA. Zrobiony ze starej dębiny, był wcześniej… tarczą zegara. Długo leżał w piwnicy. Po dorobieniu nóżek stał się wygodnym i oryginalnym stolikiem. Znalazło się też miejsce dla lampy podłogowej, która była prezentem z okazji rocznicy ślubu – po wymianie abażuru idealnie wpasowała się w nowe lokum. Większość drobnych pamiątek, które właściciele zdecydowali się przenieść z poprzedniego mieszkania umieszczono w witrynie w korytarzu – znalazł się tam m.in. zestaw filiżanek z lat 70. i figurki z tortu serwowanego z okazji 45 rocznicy ślubu.
Elementem łączącym poszczególne strefy mieszkania jest podłoga, na którą wybrano panele ułożone w jodełkę francuską. Dzięki właściwościom wodoodpornym łatwo utrzymać ją w czystości i z powodzeniem sprawdza się też w kuchni i korytarzu. Spójności nadaje wnętrzu też stonowana paleta kolorystyczna – przeważają tu beże, szarości, brązy i elementy dekoracyjne w odcieniu szlachetnego złota. Najważniejszym spoiwem łączącym wszystkie pomieszczenia i nadającym wnętrzu wyjątkowego charakteru, jest jednak…
Rudy sufit!
Od początku zakładaliśmy, że wprowadzimy do tego wnętrza zdecydowany kolor. Wiedzieliśmy też, że nie będą to ściany. Próbowaliśmy różnych wersji kolorystycznych – szary, granatowy, żółty… Ale dopiero elegancki rudy idealnie wpasował się w stylistykę mieszkania. Nadal wnętrzu zupełnie innego wymiaru – wspomina Mateusz Czeczko. Pozostała kwestia przekonania do tego pomysłu inwestorów. Ku zaskoczeniu architektów, od razu przypadł im do gustu! Dziś gospodarze śmieją się, że rudy sufit jest punktem wyjścia każdej rozmowy z gośćmi wchodzącymi do mieszkania.
Niespodziewany dla samych architektów był sposób, w jaki ten kolor oddziałuje na wnętrze. Mieszkanie ma bowiem położenie wschodnio-zachodnie, jest więc dość ciemne i rzadko operuje w nim bezpośrednio światło słoneczne. Zastosowanie w tym przypadku zdecydowanego koloru po raz kolejny łamie stereotyp – nie przytłacza wnętrza, nie zaciemnia, ale zmienia jego klimat w bardzo szlachetny sposób.
Uroki salonu letniego
W ciepłych miesiącach niewielkie mieszkanie zyskuje dodatkowe metry, bowiem życie gospodarzy przenosi się na taras. Na dodatkowych 14 m2 mają wtedy do dyspozycji aż trzy strefy: wypoczynkową z wygodnymi meblami tarasowymi i roślinnością, jadalnianą, w której spożywają posiłki i piją poranną kawę, oraz gospodarczą z dodatkowymi, odpornymi na wilgoć szafami do przechowywania.
Czy architektom udało się zrealizować założenia projektowe dla tego białostockiego wnętrza? Mateusz Czeczko jest zadowolony z efektu, jaki udało się osiągnąć: po roku od zakończenia prac właściciele nie zmienili w tym wnętrzu absolutnie nic. To jest najlepsza miara naszego sukcesu. Architekt zdradza też, że kolorowy sufit stał się znakiem rozpoznawczym pracowni Czeczko Design Studio. Żółty, różowy, a może czarny? Wszystko jest możliwe.