O projektowaniu unikatowych domów z sektora premium, odnajdowaniu się w ekotrendach, eksperymentowaniu i odważnym sięganiu po technologie mówi w najnowszym wywiadzie Przemek Olczyk, właściciel pracowni Mobius Architekci. Zdradza też swoje architektoniczne fascynacje oraz wymarzoną lokalizację na kolejny dom.
Więcej projektów Przemka Olczyka możecie zobaczyć na stronie pracowni Mobius Architekci.
Przemek Olczyk: „Nie boję się nietypowych rozwiązań. Bez odwagi nie ma postępu”
Magda Wrzos: Dom wkomponowany w las, zawieszony nad taflą stawu, ukryty w skarpie. Najnowszy – Dune – przybrał kształt harfy dostrojonej do nurtu płynącej obok rzeki. Lokalizacja i kontekst to elementy determinujące projekty studia Mobius. Traktujesz je jako cenne inspiracje czy raczej trudne wyzwania?
Przemek Olczyk: Im ciekawsza działka, tym bardziej kreatywna praca. Problemy związane z ukształtowaniem terenu czy warunkami zabudowy stawiają istotne znaki zapytania, ale jednocześnie te trudności na koniec determinują formę i funkcję. Płaska działka, na której można zrobić wszystko, nie daje wbrew pozorom tak dużych możliwości działania i budowania intrygującej historii.
Każdy Twój budynek to nowa opowieść. Czy to jedna z cech marki Mobius?
Stałem się niejako niewolnikiem własnego sposobu projektowania. Każdy dom niesie ze sobą jakąś ideę, którą odzwierciedla nazwa. To wymagający proces, ale wiem, że klienci utożsamiają się z taką zindywidualizowaną architekturą, lepiej ją rozumieją i doceniają. Wiedzą, że proces tworzenia domu przez Mobius nie jest tylko składaniem klocków i opakowaniem funkcji w ładne elewacje. Nasze projektowanie niesie ze sobą wyjątkową energię, która swój początek ma w kontakcie z inwestorem.
Edge House, fot. Paweł Ulatowski
Pierwszym domem studia Mobius, dla którego kontekst stał się fundamentalny, był Edge House. Trudne ukształtowanie terenu przekłułeś w największy atut, co wzbudziło uznanie w Polsce i na świecie. Doceniony był również Green Line, dzięki zielonemu dachowi i niestandardowemu wpisaniu w pochyłość działki. Długo przekonywałeś inwestorów do tych odważnych pomysłów?
Inwestorzy mi ufają i – przyznam z satysfakcją – najczęściej zostawiają mi wolną rękę. Całkowicie zdają się na moją wizję, zakładając oczywiście, że spełniam ich oczekiwania. Bardzo uważnie słucham inwestora, dużo z nim rozmawiam i staram się zrozumieć wszystkie potrzeby. Spodziewam się więc, że moja propozycja będzie zawierała się w jego przestrzeni akceptacji. Godzę ze sobą często elementy pozornie niespójne, łączę estetyki i szukam najlepszego z możliwych rozwiązania. Klienci bywają zaskoczeni i potrzebują czasu, żeby przyswoić pomysł, który często odbiega od ich początkowego wyobrażenia. Ale na koniec zazwyczaj okazuje się, że trafiłem w punkt.
Green Line, fot. Paweł Ulatowski
Gdybyś miał wskazać wspólny mianownik Twoich projektów, co by to było?
Każdy projekt ma inną formę, a zaproponowane materiały wchodzą wciąż w nowe dialogi. Nie potrafię niestety krytycznie spojrzeć na zaprojektowane domy, ale myślę, że w całości są moją własną podróżą w architekturze. Nigdy nie lubiłem się ograniczać, lubię poszukiwać i gdy dochodzę do celu, chcę koniecznie zajrzeć za kolejne drzwi.
Twoje ostatnie odkrycia to Circle Wood House, sączący zieleń do wnętrza i Wind House, wijący się wśród strzelistych sosen. Domy bliskie naturze, koegzystujące z zastaną przestrzenią, są Ci dziś bliskie?
Lubię trendy ekologiczne i architekturę, która silnie koresponduje z otoczeniem, ponieważ można w niej wyrazić sposób myślenia, a także zawrzeć najnowsze technologie. Zarówno Circle, jak i Wind, to formy, które na nowo definiują przestrzeń. Wykonane z ekologicznych materiałów, nawiązują do naturalnych form i wtapiają się w naturę, szanując ją.
Te dwa domy to dwie różne odpowiedzi na pytania: jak poradzić sobie z zadrzewioną działką, by uratować drzewa i w jaki sposób uzyskać efekt dialogu ze środowiskiem naturalnym.
Circle Wood, fot. Paweł Ulatowski
Jednocześnie w portfolio pracowni nie brakuje brawurowych projektów. Machina to dynamiczna kompozycja przestrzenna, która może zafascynować fanów motoryzacji. Inwestorom nie brakuje fantazji! Trudno spełnić wymagania takich klientów?
Idea domu czasami wynika z kontekstu, w jakim ma powstać, a innym razem ze sposobu życia przyszłego mieszkańca i jego pasji. Gdy słyszę o marzeniach klienta, staram się znaleźć formę, która będzie na nie odpowiedzią. Niektórzy chcą, by architektura była ekspresyjna, pełniła funkcją manifestu, inni oczekują spokoju i wyciszenia. To za każdym razem ciekawa przygoda.
Unikatowe projekty przestrzennych rezydencji Mobius tworzą rynek nieruchomości luksusowych. Wille z własnym kawałkiem lasu, jeziorem, stawami, imponującymi basenami, salonem garażowym na kilkanaście sportowych aut, przypominają skalą amerykańskie rezydencje rodem z Hollywood. To twoje architektoniczne fascynacje?
Dobrze czuję się w dużych formach, dają mi swobodę kreski i pozwalają się rozpędzić. Oczekiwana przez klienta skala sprawia, że projekt naturalnie przekształca się w wysokobudżetowy i kojarzy z Ameryką. Muszę jednak przyznać, że amerykańska architektura ostatnich lat nie zachwyca mnie, w większości widzę tam domy bez duszy, w których forma jest odpowiedzią na funkcję. Pierwsze skrzypce grają wnętrza, a architektura domu jest estetycznym opakowaniem. Wynika to zapewne ze specyfiki rynku w Stanach Zjednoczonych. Mało ludzi buduje tam dla siebie, spełniając jakąś osobistą wizję, korzystają za to z bogatego w domy rynku wtórnego.
Skąd zatem czerpiesz inspiracje? Co lub kto cię architektonicznie kręci?
Od wczesnych lat był to na pewno francuski architekt Jean Nouvel, który łączy ze sobą różne sztuki. Widzę go jako artystę poszukującego, łączącego różne formy i technologie. Jest trendsetterem, trudnym do uchwycenia, zamknięcia w ramy i naśladowania. To architekt zaskoczenia, z którego podejściem do architektury się dziś utożsamiam. Sądzę, że tylko taka postawa – poszukiwania i eksperymentowania – daje swobodę i radość tworzenia. Sam traktuję architekturę jako przestrzeń bez granic, a jednocześnie niepowtarzalną. Gdy przychodzi do mnie klient i mówi: „chciałabym, żeby pan zaprojektował mój dom, ale żaden z dotychczasowych pana projektów nie jest tym o czym marzę” – jest to sytuacja idealna.
Cechą wyróżniającą Twoje architektoniczne propozycje jest zacieranie granic między wnętrzem, a otoczeniem. Jaką rolę w kształtowaniu charakteru projektowanych przez was domów pełnią przeszklenia?
Okna są bardzo istotnym elementem, ale same nie stworzą pożądanego efektu. Muszę go zaplanować. Moja filozofia zakłada, że o wnętrzu i zewnętrzu myślę jak o spójnej formie, nie osobnych przestrzeniach. Nie wyklucza to etapów projektowania – najpierw jest koncepcja bryły, architektura, potem wnętrza. Ale myśląc o architekturze, zastanawiam się, jak wnikać będzie do środka. Końcowy efekt to przestrzeń zbalansowana i kompletna, również pod względem użytych materiałów, a jednocześnie zacierająca granice.
Wind, fot. Paweł Ulatowski
Liczne tarasy i szerokie otwarcia przypominają hiszpańskie wille, gdzie natura wręcz wlewa się do środka. Jak te rozwiązania sprawdzają się w kapryśnym polskim klimacie?
Nie myślę kategoriami problemu, ale znalezienia pomysłu. Umiejętne ukształtowanie bryły pozwala osiągnąć niezwykłe efekty. Pracujemy właśnie nad koncepcją budynku, gdzie w zatarciu granic pomiędzy zewnętrzną a wewnętrzem pomoże wpuszczenie zieleni do środka.
Mieszkańcy siedząc we własnym salonie, dotykają szlachetnego drewna i kamienia, które pokrywają elewację i mają swoją kontynuację we wnętrzach. Materiały też wpisują się w najwyższą jakość oferowaną przez Mobius?
Przykładamy do nich dużą wagę, wychodząc z założenia, że sam materiał może nadać budynkowi charakter. Nie ograniczam się przy tym do materiałów, które znam. Wciąż poszukuję nowości i innowacyjności. Projektując elewacje, sięgam więc po aluminium, płyty włókno-cementowe, ceramikę czy cegłę.
Domy, które rysujesz, oferują nieosiągalne w katalogach metraże, często powyżej 1000 m kw. W jaki sposób zapewnić funkcjonalność tak dużej przestrzeni?
Dla naszych klientów ważne, by dom zapewniał im swobodę. Tysiąc metrów kwadratowych to wbrew pozorom funkcjonalny metraż do mieszkania. Nawet 3 000 m kw można rozplanować tak, by scalać rodzinę. Przy odpowiednim zaprojektowaniu, można na dużym metrażu stworzyć ciepłą, przytulną przestrzeń. Każdy z domów, który zaprojektowałem ma w sobie intymność.
Przestrzeń to synonim luksusu, chyba każdy chciałby mieć jej więcej niż ma. W ostatnich latach obserwuję ten trend szczególnie mocno.
Z czego to wynika? W jaki sposób zmienia się dziś funkcja domu?
Dom wciąż ma być schronieniem, które pozwoli odpocząć, zgodnie z jego pierwotna funkcją. Jednocześnie inwestorzy mnożą liczbę dodatkowych funkcji, które mają dać im poczucie swobody i niezależności. W wielu domach pojawia się siłownia, spa, basen czasem czy pokoje kinowe. Klienci chcą mieć relaks na wyciągnięcie ręki. Pamiętajmy, że ostatnie dwa lata pokazały nam, że wielki świat ma swoje ograniczenia i czasowo może nam zamykać niektóre drzwi. To dalekie od poczucia wolności.
Ambitne projekty nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie najnowsze technologie. Nadwieszenia stropów, rekordowe rozpiętości konstrukcji, imponującej wielkości przeszklenia to tylko niektóre efektowne rozwiązania. Jak często przekraczacie granice materii?
Często dochodzimy do tych granic, ale klimat w Polsce nie pomaga nam w ich częstym przekraczaniu. Bez odwagi nie ma jednak postępu, a ja nie boję się nietypowych rozwiązań. Klienci wiedzą o tym i być może też dlatego chcą z nami realizować swoje marzenia.
Polaków cechuje bardzo silne przywiązanie do własności, ale nie są to łatwe czasy na inwestowanie. Szybujące raty kredytów i galopująca inflacja wstrzymują poważne decyzje. Czy markę Mobius dotykają nieubłagalne prawa rynku?
Wszyscy odczuli ostatnie miesiące niepewności na rynku nieruchomości. To nie jest łatwy czas. Na szczęście klienci powoli odzyskują spokój i odwagę do podejmowania kroków inwestycyjnych. Nasi klienci zazwyczaj jednak nie realizują swoich domów przy wsparciu kredytowym, ponadto wiedzą, że inwestują we własne, bezpieczne miejsce do życia, a nie inwestują w projekt na sprzedaż z myślą o szybkim zysku. To przywiązanie Polaków do własności sprawia, że inwestycje we własność rządzą się nieco innymi prawami niż te spekulacyjne. Stąd też nasze studio jest nieco bardziej przygotowane na to, co od kilku ostatnich lat dzieje się na rynku. Bez zmian również oferujemy kompleksowe usługi w pełnym zakresie architektonicznym, mając zaplecze sprawdzonych partnerów w zakresie realizacji budynku oraz dostawy zaawansowanych technologii budowlanych, co dodatkowo łagodzi obawy naszych klientów.
Wspomniałeś o specyfice rynku w Stanach Zjednoczonych. Na Zachodzie w ogóle reguły gry są zupełnie inne, nieruchomości częściej się kupuje, sprzedaje, zamienia. Sądzisz, że ten trend ma szansę rozwinąć się w Polsce?
Każda zmiana wymaga czasu, szczególnie ta, która dotyczy zakorzenionych socjologicznie wzorców. Tymczasem mentalna potrzeba posiadania domu w Polsce jest bardzo silna. Żeby tworzyć przestrzeń tylko na kilka najbliższych lat, z myślą o jej zmianie, trzeba dotknąć innych wzorców, poczuć nowe emocje i poznać kultury. To wiąże się z fundamentalną zmianą myślenia o przestrzeni do podejścia do życia oraz sposobu funkcjonowania w świecie. Myślę, że Polacy nie są na to jeszcze gotowi; kiedy jednak nadejdzie ten czas, domy sygnowane marką Mobius będą bez wątpienia dobrym towarem zwiększającym swoją wartość na zamknięciu inwestycji.
Skoro mówimy o świecie… w mediach społecznościowych chwalicie się międzynarodowymi publikacjami w magazynach architektonicznych, projekty studia Mobius systematycznie wskakują na Pinterest, niedawno Circle Wood House pojawił się w reportażu niemieckiej telewizji Deutsche Welle. O jakiej lokalizacji na kolejny dom marzysz?
Miami. Odpowiada mi ta przestrzeń i skala projektowanych tam luksusowych willi. Widzę tam miejsce dla siebie, ponieważ wciąż jest tam przestrzeń dla architektów, którzy myślą ideowo. Nie brak tam również inwestorów, którzy fruwają w obłokach. Otwiera to drzwi dla nowych możliwości projektowych, a to z kolei cel, który stale mnie napędza.
POLECAMY: MOBIUS ARCHITEKCI TO PRACOWNIA ZAŁOŻONA PRZEZ PRZEMYSŁAWA OLCZYKA. PO KILKU LATACH DZIAŁALNOŚCI ZESPÓŁ PRZENIÓSŁ SIĘ Z KRAKOWA DO WARSZAWY. UWAGĘ BRANŻY I MEDIÓW ZWRÓCIŁY PRZEDE WSZYSTKIM ORYGINALNE PROJEKTY DOMÓW JEDNORODZINNYCH Z OKOLIC KRAKOWA, POZNANIA ORAZ WARSZAWY. STUDIO ZOSTAŁO JUŻ DOSTRZEŻONE ZARÓWNO W KRAJU, JAK I ZA GRANICĄ, PRZEZ NAJBARDZIEJ PRESTIŻOWE MAGAZYNY I WYDAWNICTWA W BRANŻY. STUDIO MOBIUS ZNALAZŁO SIĘ M.IN W PRESTIŻOWYM ZESTAWIENIU „50 NAJBARDZIEJ ELEKTRYZUJĄCYCH MŁODYCH PRACOWNI NA ŚWIECIE” POPULARNEGO MAGAZYNU WALLPAPER* ORAZ ZDOBYŁO I NAGRODĘ ZA NAJLEPSZY DOM W POLSCE