Dom S powstał dla małżeństwa w średnim wieku z nastoletnią córką i pociesznym psem. Wybrana lokalizacja oprócz wielu zalet miała także kilka wad: nieduża powierzchnia, dojazd od strony południowej oraz masywny budynek na sąsiedniej działce mocno narzucający swój kontekst. Projekt pracowni STOPROCENT Architekci oraz Morelewska Wojcieszek Architektki stara się stworzyć równowagę między przestrzenią, dostępem do naturalnego światła a poczuciem prywatności mieszkańców.
Dom S
Projekt: STOPROCENT Architekci / Morelewska Wojcieszek Architektki
Główni architekci: arch. Przemek Kaczkowski, arch. Magdalena Morelewska
Współpraca: arch. Katarzyna Piotrowska
Lokalizacja: Warszawa
Powierzchnia: 310 m2
Zdjęcia: Piotr Krajewski | FB
Dom S
W tym kontekście i otoczeniu problemem projektowym stał się fakt, że nowy budynek otwierając się na światło słoneczne od strony południowej będzie jednocześnie otwierać się w stronę ulicy, podjazdu i garażu, a to jest w kontrze do oczekiwanej przez klientów potrzeby prywatności.
Aby rozwiązać tę łamigłówkę architekci zdecydowali się operować odpowiednio mniejszym modułem kompozycyjnym i użyć go jak klocka, z których zbudowana będzie docelowa przestrzeń mieszkalna domu.
Poszczególne moduły budynku, ze względu na swoje różne przeznaczenie, zostały posadowione na różnych wysokościach. I tak: klocek „garaż” usytuowano bezpośrednio na poziome gruntu, a ze względu na jego położenie na samym froncie budynku, dodatkowo podkreślono go szlachetną elewacją ceramiczną. Klocki „ salon” i „kuchnia” umieszczono nieco wyżej, z tyłu działki , a następnie tak poprzesuwano, żeby wytworzyć miedzy nimi a garażem małe patio z tarasem. Pozostałe dwa klocki mieszczące osobne części sypialne dla rodziców i córki, ustawiono na samej górze. Ich przesunięcia i nadwieszenia stanowią naturalne zadaszenia nad głównym wejściem i tarasami.
Ze względu na stosunkowo niewielkie rozmiary działki, dużo uwagi poświecono projektowi ogrodu. Z założenia miał on zapewniać mieszkańcom dodatkową prywatność, stanowiąc zielony bufor miedzy budynkiem a otoczeniem. Szczególnie cieszy fakt, że mimo złożonej technologii budowy i trudności technicznych związanych z fundamentowaniem, udało się zachować rosnącą na działce brzozę. Jej korona osłania teraz wejście do budynku i „zagląda” do sypialni na piętrze.